Pracownik: Szefie, potrzebowałbym podwyżki.

Szef: Cudownie Kowalski! To jest nas dwóch! ?

Pracownik: Szefie, ale ja mówię poważnie. Energia poszła do góry, jedzenie, paliwo… ?

Szef: Kowalski, co Ty się martwisz. Prądu zimą nie będzie, cukru już nie ma i za chwilę zostanie na półkach zostanie tylko ocet, więc nie będziesz miał po co chodzić do sklepu. ?

Mam nadzieję, że nie prowadzisz w ten sposób rozmów o pieniądzach z pracownikami.

Jednak sytuacja rynkowa z dnia na dzień staje się coraz trudniejsza, rosną ceny produktów (albo z jakiegoś powodu zaczyna ich brakować), gwałtownie wzrosły zobowiązania z tytułu spłaty kredytów i coraz więcej osób zaczyna kombinować jak tu przetrwać do pierwszego, a najprostszym sposobem jest prośba o podwyżkę. Szefowie powinni spodziewać się częstych próśb o podwyżkę, dlatego dobrze byłoby, gdyby wiedzieli jak o tym rozmawiać z ludźmi.

Dawać podwyżkę czy nie dawać?

Co ma znaczenie kiedy rozmawiamy o pieniądzach?

O tym w dzisiejszym odcinku Firmy z Głową. Zapraszam!

Odcinek możesz:
– obejrzeć na Youtube klikając w miniaturę powyżej,
– odsłuchać w formie podcastu na Spotify.
– przeczytać w formie tekstowej poniżej.

W obecnej sytuacji wydawałoby się, że nie ma się co zastanawiać nad uzasadnianiem prośby o podwyżkę.

Wszyscy je znają, szef głupi nie jest, sytuację rozumie i (jak nasz “poczciwy” rząd) sypnie groszem. Spójrzmy zatem na sytuację z perspektywy szefa.

Załóżmy na chwilę, że mówimy o przedsiębiorcy, który myśli w nieco odmienny sposób niż nasz rząd. Patrzy na rachunek ekonomiczny przedsiębiorstwa, liczy pieniądze i myśli o przyszłości firmy. Taki ktoś (jakkolwiek by to brutalnie nie zabrzmiało) kupuje usługi pracowników i optymalizuje koszty. Z jego perspektywy liczy się fakt, czy pracownicy są dostępni, ile musi za ich pracę zapłacić i czy go na to stać.

Stać w takim znaczeniu, że jeśli koszty pracy spowodują, że jego produkt lub usługa przestanie być kupowana przez klientów, to biznes przestaje mieć sens, a firma z czasem upadnie. Z tego punktu widzenia sytuacja pracownika nie jest dla szefa najważniejsza.

Jednocześnie przedsiębiorcy zdają sobie sprawę, że bez ludzi mogą zamknąć biznes od razu, dlatego wiedzą, że:

  • warto obserwować sytuację pracowników,
  • warto pomagać im zadbać o ich bezpieczeństwo,
  • warto w trudniejszym czasie zjeść samemu mniej i pomóc ludziom, bo oni o tym nie zapomną.

Nie zapomną też, jeśli szef zostawi ich na przysłowiowym lodzie.

Co zatem robić będąc w roli szefa?

Po pierwsze, rozmawiaj z ludźmi.

Nie zbywaj ich głupimi żartami, za którymi prawdopodobnie może kryć się Twój lęk o przyszłość Twoją i Twojej firmy. Samo wysłuchanie z czym mierzy się pracownik, jak wygląda jego sytuacja i czego się obawia odpowiada na ludzką potrzebę bycia wysłuchanym, szanowanym i ważnym dla drugiego człowieka. Nie ma znaczenia, czy człowiek jest w kłopotach, bo coś go zaskoczyło, czy był mało zapobiegliwy. Jest jak jest i trzeba się z tym zmierzyć. Rozmowa nie musi skończyć się po myśli pracownika, ale bez rozmowy nie zrozumiesz jego indywidualnej sytuacji. Bez rozmowy nie ma relacji.

Po drugie, sprawdzaj czy oferowane przez Ciebie stawki są rynkowe,

tzn. że rynek płaci za taką usługę mniej więcej tyle co Ty. Jeżeli Twoje stawki są niższe, to pracownicy będą mieli skłonność do podjęcia ryzyka i zmiany pracodawcy. Bo człowiek przymuszony sytuacją ekonomiczną podejmuje zdecydowanie bardziej ryzykowne decyzje.

Po trzecie, na tyle otwarcie na ile możesz i na ile ją znasz opisz pracownikowi lub pracownikom sytuację w jakiej znajduje się firma.

Mogą być co najmniej dwie wersje: optymistyczna – wszystko idzie dobrze, firma jest stabilna i bezpieczna oraz pesymistyczna – coraz większe obciążenia i trudności klientów ciągną nas w dół.

W pierwszym przypadku zdecydowanie łatwiej będzie Ci rozmawiać z pracownikiem i podjąć decyzję, czy możesz mu pomóc, czy też nie. Z pewnością uspokoisz go, jeśli chodzi o bezpieczeństwo miejsca pracy, stabilność wynagrodzenia itd.

W drugim przypadku będzie trudniej. Jednocześnie, możecie stanąć wspólnie wobec problemu i zastanowić się, co firma może zrobić dla pracownika, a on dla firmy, żeby przetrwać trudny okres. Albo płyniecie razem albo każdy dba o siebie sam. Ludzie w przeważającej większości czują się odpowiedzialni za swoje miejsce pracy i są gotowi do poświęceń, jeżeli wiedzą i widzą jaki jest ich sens. Jeżeli jest coś, co wspólnie z ludźmi możecie zrobić, żeby poprawić wyniki finansowe przedsiębiorstwa, to być może jest to najlepszy moment, żeby ich w to zaangażować.

Po czwarte, jeżeli możesz, to zaskocz ludzi

Wiesz, że realnie w ciągu ostatniego roku stracili co najmniej 20% na samej inflacji, a do tego wzrosły ich różne obciążenia. Dlatego jeśli Cię na to stać, to podziel się zyskiem, podnieś wynagrodzenia, daj nieoczekiwaną premię. Motywacyjnie działa to znacznie lepiej, niż sytuacja, w której to pracownik musi się upomnieć o zmianę warunków wynagradzania. Tak, wiem, że akurat to działanie przypomina dosypywanie pieniędzy za nic. Jeżeli jednak spojrzysz na to tak, że umówiłeś się z pracownikiem na wynagrodzenie, za które będzie go stać na określony koszyk dóbr, to Ty w tej chwili nie dotrzymujesz zobowiązania. I nie ma znaczenia, że nominalnie wypłacasz tyle ile się należy.

Po piąte, weź pod uwagę ludzką naturę.

Niewielu ludzi ma na tyle wysoki poziom samoświadomości, żeby się samoograniczać. Jeżeli pojawia się okazja, to z niej korzystają. W teorii gier jest opisana gra o dobra publiczne, która wskazuje, że w każdej populacji, również w Twojej firmie, znajdują się tzw. freeriderzy, czyli osoby które wykorzystają każdą okazję, żeby poprawić swoją sytuację kosztem innych. Dlatego zachowaj biznesową ostrożność i waż argumenty. Istnieje duże ryzyko, że prośba o zmianę warunków pojawi się od osób, które absolutnie tego nie potrzebują (mimo tego, że obiektywnie tracą na inflacji i wzroście cen). Mogą spokojnie zacisnąć pasa razem z firmą i poczekać na lepszą koniunkturę. Firma to złożony organizm, w którym ustawicznie toczy się gra interesów osobistych, które splatają się w interes zespołowy.

I po szóste, pamiętaj o błędzie atrybucji!

Zawsze kiedy oceniamy sytuację kogoś innego mamy tendencję do ulegania błędowi atrybucji. Mamy tendencję do lokowania źródła problemów w nim samym, a rzeczywistość z reguły bywa znacznie bardziej złożona.

Na przykład, kiedy Marian przychodzi po podwyżkę, to pierwsza Twoja myśl może krążyć wokół tego, że Marian jest mało zapobiegliwy, że mógł przewidzieć sytuację, że jest leniem itd. A może przecież być tak, że Marian robi co w jego mocy, żeby sobie radzić, pracuje na dwóch etatach, ale jego mama ciężko zachorowała i to okoliczności, a nie jego cechy charakteru powodują, że przychodzi po pomoc.

Podsumowując.

Sytuacje trudne pokazują bardzo wyraźnie jakie relacje łączą nas z ludźmi. Jeśli zależy Ci na tym, żeby w Twojej firmie lub zespole ludzie mieli poczucie, że mogą na Ciebie liczyć i ufać, to masz kilka podpowiedzi co zrobić.

Jednocześnie warto uważać i nie poddawać się szantażowi i presji płacowej, jeśli zagraża to Twoim interesom i jest próbą wykorzystania sytuacji.

Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach i każdy przypadek może być nieco inny.

Jeśli nie masz pomysłu na poradzenie sobie z Twoją sytuacją, to napisz do mnie. Odpowiem lub nagram specjalny materiał.

Jeśli podobał Ci się ten odcinek, to daj łapkę w górę i zasubskrybuj nasz kanał Firma z Głową!

Dobrego!

Rafał

Rafał Ignasiak - Umów konsultację

Nie zwlekaj ze zmianami

Skontaktuj się już dzisiaj i zacznij realizować swoje cele!